wtorek, 31 października 2017

Chrzest Stasia | 17.09

Staś już kolejny raz przed moim obiektywem, tym razem podczas Chrztu Świętego :)



  
Ach.. Co to był za weekend!
Na pewno niezapomniany! I chociaż pełen pośpiechu i emocji, to dobrze przeżyty, satysfakcjonujący i zadowalający :)
Znacie to, kiedy macie coś zaplanowane od długiego czasu, czekacie na to z wielką niecierpliwością, a kiedy już wydarzenie zbliża się wielkimi krokami, to kilka dni wcześniej dopada Was choroba?
Miałam tak tamtym razem :)
Tej niedzieli miałam wykonać dwa reportaże chrzcielne (tak, w dwóch różnych kościołach). Mało tego, w sobotę byłam zaproszona na wesele. Stwierdziłam "co to dla mnie, na pewno dam radę". Zwątpiłam trochę w to, kiedy w czwartek dość mocno rozłożyło mnie przeziębienie, chyba pierwszy raz od czterech lat. I zamiast leżeć w łóżku i starać się wyzdrowieć, to musiałam pojechać do szkoły, bo sprawdziany... W sobotę obudziłam się z płaczem, gdyż właściwie nie wiedziałam już, co mam zrobić. Przez dwa dni nałykałam się więcej leków niż przez całe swoje życie, a choroba tylko się pogłębiała. Próbowałam wszystkiego i pomogła mi chyba tylko wiara, bo około 12-13 godziny, gdy rozpoczęłam przygotowania, zaczęło mi przechodzić. Na wesele pojechałam z torebką pełną leków, ale już z lepszym samopoczuciem i właściwie zastanawiałam się, co takiego się stało, bo kilka godzin wcześniej byłam bliska zrezygnowania z tych planów. 
Koniec końców wesele się udało, zakończyłam je około godziny 6. Szybki prysznic dodał mi energii i pojechałam na chrzest uroczego Stasia:)

Wszystko działo się dość szybko, tak że nawet nie pamiętam tego dokładnie. Wiedziałam, że mimo ciężkich warunków muszę dać radę, z drugiej strony dziękowałam Bogu, że przeziębienie ustało na te dwa dni.  Robiłam zdjęcia najpierw podczas przygotowań, później w czasie mszy. Zapraszam Was do ich obejrzenia, a relacja z drugiego chrztu już wkrótce na blogu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz